Totalny Trzaskowski w pałacu

Totalny Trzaskowski w pałacu

Dodano: 
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski
Prezydent Warszawy Rafał TrzaskowskiŹródło:PAP / Grzegorz Momot
TAKI MAMY KLIMAT || Parafrazując Dmowskiego, można powiedzieć, że Trzaskowski to polityk , który bardziej nienawidzi Kaczyńskiego, niż kocha Polskę. To polityk, który wykorzystywał warszawski ratusz do prowadzenia antypaństwowych działań, który wykorzystał koneksje europejskie do uderzania we własny kraj na unijnym forum. Jego ewentualna prezydentura sprowadzałaby się do antykaczystowskiej krucjaty i uzależniania Polski od Brukseli.

Największym niebezpieczeństwem jakie wiąże się ze zwycięstwem Rafała Trzaskowskiego jest fakt, że to polityk zupełnie niesamodzielny. Totalnie sterowny i zależny od „starszych i mądrzejszych” kręgów unijnych, a przy tym wszystkim – gotowy poświęcić interes państwa dla interesu partyjnego. Powyższa teza nie jest jakimś antyplatformerskim czarnowidztwem. Sam Trzaskowski w poprzednich latach dał powody do stawiania takich zarzutów.

Unia ponad wszystko

Przypomnijmy, że pod koniec 2019 roku Trzaskowski zawarł z włodarzami stolic Węgier, Czech i Słowacji tzw. Pakt Wolnych Miast. W tejże umowie nie chodziło o żadną współpracę na rzecz ochrony środowiska, kultury, historii itd. Nie, miał to być „sojusz obronny wobec populistycznych rządów tych państwach”.

"Jest oczywiste, że ten Pakt uważany jest także za sojusz obronny przeciwko każdemu z narodowych rządów" – pisała wówczas niemiecka prasa. – Populizm, z którym mamy do czynienia w wielu krajach, skłania nas do tego, żeby współpracować. Z jednej strony pakt to pewien symbol, ale z drugiej strony są też konkretne rozwiązania, które chcemy wcielać w życie – mówił wówczas Trzaskowski w rozmowie z Deutsche Welle.

Prezydenci miast chcieli prowadzić wspólny lobbying w Brukseli na rzecz zwiększenia środków finansowych przekazywanych przez Unię Europejską bezpośrednio miastom, z pominięciem rządu centralnego.

Jak obiecywali, tak zrobili – w lutym tego roku, (ledwie kilka miesięcy temu!) Trzaskowski udał się do Brukseli, aby – jak to ujęło Politico – uzyskać unijne fundusze na walkę z populizmem. Czyli mówiąc wprost – Trzaskowski prowadził politykę zagraniczną z pominięciem prezydenta państwa oraz MSZ. Było działanie po prostu antypaństwowe. Na takich zagraniach tracił już nie żaden PiS, ale po prostu Polska.

Jeszcze przed karierą w stolicy Trzaskowski dał wyraz tej antypaństwowej postawy – czy to zapowiadając (w trakcie kampanii samorządowej) „zamrożenie” unijnych funduszy dla Polski (zapewniał, że dzięki jego staraniom zostaną one „odmrożone”, gdy PO wygra wybory), czy też cztery lata temu pracując nad unijną rezolucją atakującą Polskę (warto dodać, że Trzaskowski wówczas nie był już europosłem! Robił to „pro publico bono”).

Na początku lutego opublikowałem tekst „W obliczu apostazji narodowej”, w którym opisałem haniebne działania polityków Koalicję Europejskiej, którzy w celu pokonania PiS, byli gotowi uderzać we własne państwo. Niestety, w tym środowisku lojalność wobec własnej ojczyzny jest postawą deficytową. Mocne słowa, ale proszę sobie przypomnieć wydarzenia z ostatnich lat. Obawiam się, że Rafał Trzaskowski, jeżeli wygra wybory, będzie wykorzystywał stanowisko prezydenta, do kontynuowania tej taktyki, a to byłaby prawdziwa katastrofa.

Rembrandt i polityka

Teraz powróćmy na chwilę do głośnej wpadki Trzaskowskiego na konferencji prasowej. Jak to możliwe, że człowiek kandydujący w wyborach prezydenckich, nie pamiętał, że kilka lat temu był posłem, a następnie – gdy już mu uświadomiono, że jednak w parlamencie zasiadał – nie wiedział, że głosował przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego? Każdy może się przejęzyczyć, pomylić, zapomnieć czegoś – to oczywiste. Jednak wiek emerytalny to jeden z wiodących tematów tej kampanii, obok wprowadzenia 500 plus to rzecz, z której Andrzej Duda jest najbardziej dumny. Ba, w obecnej kampanii to właśnie przecież kwestię wieku emerytalnego nieustannie jest podnoszona przez PiS. To tym tematem rządzący chcą uderzać na zmianę w Kosiniaka-Kamysza i kandydata KO. Jak Trzaskowski mógł się do tego nie przygotować, jak mógł tego nie pamiętać?

Myślę, że sedno sprawy uchwycił mój redakcyjny kolega Antoni Trzmiel, który w tekście „Tumiwisizm Trzaskowskiego” wskazał, że kandydat Koalicji Obywatelskiej nie pamiętał, że głosował przeciwko obniżeniu wieku emerytalnego, gdyż… to po prostu nie była dla niego istotna sprawa.

Ot jedno głosowanie z tysiąca. Ręka podniesiona, przycisk wciśnięty, lecimy dalej. Bawiąc się w adwokata diabła można powiedzieć, że tak działa obecny parlamentaryzm – zmienia posłów w maszynki do głosowania (a to i tak nic w porównaniu do tego co się dzieje w europarlamencie! W porównaniu do Brukseli u nas panuje spokój i głęboki namysł nad każdym aktem prawnym).

Problem w tym, że głosowanie nad wiekiem emerytalnym nie było „jednym z tysiąca”. Nie wnikam w tej chwili w samą decyzję i nie rozsądzam, jak należało głosować (oba rozwiązania mają swoje „plusy dodatnie i ujemne”). Chodzi nie o samą decyzję, tylko o fakt, że to głosowanie zaważyło na życiu milionów Polaków. Ktoś był zmuszony pracować do 67 roku życia i już zmuszony nie będzie.

Nawet jeżeli uznamy, że była to zła decyzja i Trzaskowski wówczas dobrze głosował (a teraz obiecując co innego nie ma racji…), to lekkość z jaką podchodzi do tego tematu jest porażająca. Wszak to właśnie takich tematów dotyczy prawdziwa polityka. Polityka nie polega na czytaniu Morina i podziwiania Rembrandta, nie na „walce z populizmem” i demokratyzowaniu demokracji, tylko na ułatwianiu codziennego życia Kowalskim i Nowakom. Trzaskowski tego nie rozumie, dla niego to było głosowanie jedno z tysiąca.

Unijczyk w pałacu?

Skąd jednak to lekceważenie? Po prostu kandydat Koalicji Europejskiej żyje na co dzień innymi problemami.

„Trzaskowski to dziecko marketingu politycznego Tuska” – stwierdził niedawno premier Morawiecki i wydaje mi się, że szef rządu trafił tym porównaniem w dziesiątkę. Rafał Trzaskowski chce być po prostu drugim Tuskiem i myśli o karierze europejskiej. Ma w sobie coś z Tuska, ma coś z Sikorskiego. Sejm, ratusz warszawski, pałac prezydencki – to tylko kolejne trampoliny, które mają go w przyszłości wynieść na piedestał w bardziej cywilizowanym miejscu z dala od polskich peryferii.

Uważam, że podstawowy podział ideowy przebiega obecnie nie między prawicą i lewicą, tylko między – mówiąc umownie – „unijczykami” a „tutejszymi”; między zwolennikami pogłębionej integracji, centralizmu, Stanów Zjednoczonych Europy, a obrońcami państw narodowych.

Trzaskowski ewidentnie należy do obozu unijczyków i taką też politykę będzie prowadził jako ewentualny prezydent. Nie dlatego że jest „zły”, „przekupny” czy „małego ducha”. Jestem przekonany, że on święcie wierzy w ideę wielkiego, oświeconego, unijnego imperium zarządzanego z Brukseli czy Berlina. Dla niego obrońcy państwa narodowego muszą wyglądać jak jakieś pokraczne stwory żyjące zabobonami przeszłości, którym trzeba nieść kaganek oświaty.

Przypomnę w tym momencie znamienne słowa Bartłomieja Sienkiewicza, który swego czasu stwierdził, że osiem lat rządów PO to czas „bezprzykładnego rozwoju”, dzięki czemu III RP przełamała model „typowy dla peryferii” obowiązujący w Polsce od XVIII wieku. W tym modelu – przekonywał były szef MSW – „oświeceni reformatorzy” próbowali dokonywać zmian, ale napotykali na mur – społeczeństwo, które pozostawało głuche na ich mądre wskazania. Polacy są ścianą, zagrodą, którą oświecone elity muszą przełamać – takie jest prawdziwe przesłanie kręgów tworzących III RP.

Dla tych ludzi takie kwestie jak ta przysłowiowa już emerytura nie ma większego znaczenia. Ten ciemny lud trzeba uczyć demokracji i praw człowieka, Morina i Baumana. Wiek emerytalny? Podatki? Jakieś połączenia komunikacyjne między gminami? Nic z tych rzeczy, najpierw LGBT plus, liberalizm i oświecenie.

I właśnie w tym aroganckim zadufaniu Platformy leży szansa Andrzeja Dudy (mimo słabej kampanii) na zwycięstwo. Do tej pory straszak PO działał na wyborców bardzo skutecznie. Kluczowe pytanie dzisiaj brzmi – na ile jeszcze starczy tego paliwa?

Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.


Zobacz poprzednie teksty z cyklu "TAKI MAMY KLIMAT":

Czytaj też:
Tyle wstydu z tą Polską
Czytaj też:
III RP – państwo, które zawiodło

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także