Niewiedza to fundament III RP
  • Wojciech WybranowskiAutor:Wojciech Wybranowski
  • Sławomir CenckiewiczAutor:Sławomir Cenckiewicz

Niewiedza to fundament III RP

Dodano:   /  Zmieniono: 

Na Sławomira Cenckiewicza, historyka i publicystę „Do „Rzeczy”, rzucił się cały medialny salon. Wszystko dlatego, że w poprzednim wydaniu naszego tygodnika (24/2013) ujawnił skrywane dotąd wstydliwe fakty z biografii Danuty Wałęsy. „Sławomir Cenckiewicz tyle lat spędził, studiując gadzinówki stanu wojennego i kwity bezpieki, że do szpiku kości przesiąkł poetyką i logiką swych lektur. [...] Bluzg Cenckiewicza jest rodem z »Żołnierza Wolności«. [...] Dokładnie tak żołnierze wolności pastwili się nad ludźmi opozycji w ponurych latach 80.” – napisał w „Polityce” Jacek Żakowski. Portal Tomasza Lisa – NaTemat.pl – nazywa Cenckiewicza „nadwornym oficerem śledczym prawicy”. A poseł PO Jerzy Borowczak mówi o historyku: „To nędzna, zatrudniona przez Kaczyńskiego hiena, z kompleksem rodziny Wałęsów”. Monika Olejnik w felietonie dla „Gazety Wyborczej”: „Pióro Cenckiewicza pasuje do Marca ’68, kiedy sprawdzano rodzinę, wujków, braci, siostry. Ten obrzydliwy artykuł można przeczytać w tygodniku niepokornych dziennikarzy”. Ani słowa o faktach zawartych w publikacji. Atakowany jest wyłącznie autor.

Wojciech Wybranowski: Czuje się pan hieną? Takie określenia padają na pana temat na kilku portalach po publikacji w „Do Rzeczy” tekstu na temat Danuty Wałęsy.

Sławomir Cenckiewicz: Po medialnej histerii i steku wyzwisk, jakie spotkały mnie i Piotra Gontarczyka po książce „SB a Lech Wałęsa” w 2008 r., nie zdziwi mnie już nic. Zatem kolejne epitety i wyzwiska w rodzaju „hiena”, „gnój”, „szmata”, „wnuk ubeka” i „oficer do zadań specjalnych Kaczyńskiego” ani mnie nie zaskakują, ani nie są szczególnie bolesne. Oburzają się znani rzecznicy elegancji, którzy wykreowali na politycznego lidera jegomościa z Biłgoraja, lżącego prezydenta RP za jego życia i po tragicznej śmierci, pijącego publicznie alkohol, palącego maryśkę i chodzącego po Warszawie ze świńską głową. Czy ten tekst był w ogóle potrzebny? Jacek Żakowski twierdzi, że nie, bo Danuta Wałęsa nie pełni żadnej funkcji publicznej. Nie mnie osądzać, czy tekst jest potrzebny, czy nie. Z jakich powodów historyk nie powinien dzielić się swoją wiedzą? W kraju, w którym nie powstają biografie przedstawicieli naszych elit, wciąż ktoś mówi, co wolno, a czego nie wolno robić historykom i jak powinien wyglądać warsztat badacza. Specjalizuje się w tym zwłaszcza członkini redakcji rolniczej Pierwszego Programu Polskiego Radia z 1981 r., która stara się wkręcić w swój film polityków, duchownych i reżyserów. Ale myślę, że histeryczne reakcje na mój tekst są najlepszym potwierdzeniem, że artykuł jest istotnym uzupełnieniem wiedzy o Danucie Wałęsowej, a pośrednio także o jej mężu. Zauważmy, że nikt nie zarzucił mi nieprawdy. Odbieram to więc jako reakcję na uzupełnienie pewnej luki w naszej wiedzy na temat elit III RP.

Cały artykuł dostępny jest w 25/2013 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.